
Na Bielanach mieszkańcy zwrócili uwagę na problem wyrzucania resztek jedzenia na trawniki. Ten nawyk to oczywiście nie tylko kwestia braku estetyki, ale zagrożenie dla zwierząt czy pożywka dla szczurów. Co może rozwiązać problem?
Na problem zwróciła uwagę jedna z mieszkanek Bielan na internetowej grupie sąsiedzkiej. „Drodzy Sąsiedzi, zwracam się z prośbą o niewyrzucanie jedzenia na trawniki” – rozpoczęła wpis pani Iza. „Jeśli jedzenie jest zepsute, jego miejsce jest w koszu. Jeśli jedzenie jest dobre, polecam zanieść je do Jadłodzielni, a mamy ich kilka na Bielanach”. Pod postem wynikła bardzo długa dyskusja – mieszkańcy przyznali jej rację. Wyrzucanie jedzenia to nie tylko problem estetyki. Niestety, cierpią na tym też zwierzęta, które podjadają takie resztki. Bielaniacy dzielą się historiami, gdy po spacerze z pupilem, musieli zgłosić się do weterynarza:
„Miałam psa na tymczasie przez 4 miesiące i trzykrotnie lądowałam z nim u weta, bo znów coś zjadła z krzaków przy osiedlu… ja się zastanawiam, dla jakich właściwie zwierząt są te resztki wyrzucane? Takie coś może ściągnąć tylko okoliczne dzikie zwierzęta, jak np. lisy, które notabene też nie powinny być dokarmiane.”
”Mam dwa pieski, i spacery są często trudne, co 5-10 metrów jak nie jakieś flaki to pieczywo, to makaron itd… to gnije, a potem chorują i ptaki, i pieski”.
– Na spacerach musimy mieć oczy dookoła głowy, musimy mieć świetny refleks, musimy być na ciągłej czujce, bo dosłownie wszędzie, naprawdę wszędzie leży jakieś jedzenie. Nie przesadzę jeśli napiszę, że na prawie każdym napotkanym trawniku leży jedzenie. Nie ukrywam, jest to spory stres. Standardowo, jedzenie leży pod oknami i balkonami, więc unikamy tych miejsc. Mieszkamy przy Alei Zjednoczenia, przed blokami mamy szerokie trawniki. Ludzie tutaj nie wyrzucają jedzenia wyłącznie z okien, ale również na środku trawnika, kilka metrów od bloku, co oznacza, że wychodzą z jedzeniem z bloku, wyrzucają je i wracają do domu” – tłumaczy Pani Iza, właścicielka dwóch psów.
Rozrzucane jedzenie jest nie tylko niebezpieczne dla psów czy kotów. Zwabia także szczury.
Problem dotyczy całych Bielan, jednak mieszkańcy wymieniają konkretne miejsca – ul. Skalbmierskiej, Przybyszewskiego, tereny spółdzielni WSBM „Chomiczówka”, cała Aleja Zjednoczenia, ul. Kasprowicza, Schroegera, Fontany, Marymoncka, Romaszewskiego, okolice UKSW, AWF.
– Moje podwórko jest między Żeromskiego 9 a 11 i niestety są tu co najmniej 3-4 osoby wyrzucające notorycznie kaszę, ziemniaki, chleb, no i mięso – informuje Pani Małgorzata.
Najczęściej – co zauważają mieszkańcy − w ten sposób resztek jedzenia pozbywają się osoby starsze. Często dokarmiają też ptaki nieświeżym chlebem co nie jest dla nich korzystne. Seniorzy nie zauważą więc internetowych apeli. Jedynym sposobem jest bezpośrednie informowanie lub wydrukowanie plakatów czy pism. Zapytaliśmy bielański Wydział Ochrony Środowiska o plany dotyczące kampanii informacyjnej:
– Robiliśmy taką akcję w zeszłym roku, praktycznie bezskutecznie. W tym roku nie mamy takich planów. Nauczenie starszych ludzi, że nie należy dokarmiać zwierząt jest jak rzucanie grochem o ścianę – informuje pracownik Wydziału Ochrony Środowiska dla Dzielnicy Bielany.
Na problem zwrócił też uwagę jeden z radnych dzielnicy, Kamil Lisiak. Planuje on w trybie interpelacji wystąpić o kampanię we współpracy z zarządcami osiedli. Można także zgłosić projekt kampanii do Budżetu Obywatelskiego, choć w przypadku wygranej takiego pomysłu na realizację trzeba będzie czekać rok.
fot. M.C.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Też już mam dosyć tych odpadków.