
Ostatnie dwa dni to dni, w których strażnicy miejscy z Bielan mieli pełne ręce roboty. Zobacz, w jakich sprawach interweniowali tym razem...
Strażnicy Miejscy z V Oddziału Terenowego otrzymali wiadomość o tym, że na parkingu przy ulicy Kasprowicza leżała młoda kobieta. Gdy przybyli na miejsce, ochrona pobliskiego sklepu wskazała, gdzie należy poszkodowanej szukać. Dopiero po dłuższym czasie funkcjonariusze dobudzili dziewczynę, a ta nawet nie wiedziała, gdzie przebywa. Zaczęła płakać, potem się śmiać. Woni alkoholu nie dało się wyczuć, jednak zauważalne były bardzo zwężone źrenice. W końcu w rozmowie dziwnie zachowująca się osoba przyznała, że wcześniej przyjęła dożylnie morfinę, a potem "jakieś kryształki". Ślad po wkłuciu był wyraźny. Wobec tego nie było innego wyjścia, strażnicy wezwali karetkę pogotowia, ciągle monitorując stan osiemnastolatki. Finalnie trafiła do szpitala, a policja przejęła czynności.
Strażnicy, jadący ulicą Marymoncką, w pewnym momencie dostrzegli kolizję drogową. Bez zastanowienia podjęli interwencję, najpierw oceniając stan uczestników zdarzenia. Chociaż nikt poważnie nie ucierpiał, na miejscu pojawili się również ratownicy medyczni - przezorny przecież zawsze ubezpieczony. To byłby koniec, gdyby świadek sytuacji nie powiedział funkcjonariuszom, iż jeden z kierowców biorących udział w kolizji, nadal stoi na chodniku. Gdy strażnik chciał do delikwenta podejść, ten zaczął uciekać. Ucieczka została udaremniona, ale mężczyzna nie zamierzał podporządkować się poleceniom i stawiał opór; z tego powodu użyto wobec niego środków przymusu bezpośredniego. Okazało się, że niedoszły uciekinier nie tylko był pijany, ale także miał przy sobie zawiniątko z brunatno-zielonym suszem roślinnym. Natychmiast wezwano policję, a kierującą drugim autem zabrało pogotowie.
Wciągarka elektryczna20 kwietnia po godzinie 23.00 przy ulicy Szegedyńskiej na warszawskich Bielanach, pobudzony i agresywny mężczyzna ewidentnie szukał zwady. Na jego głośne zachowanie zwróciła uwagę przechodząca tamtędy kobieta, furiat chciał ją pobić. Na miejscu pojawili się funkcjonariusze SM. Awanturnik nie reagował na wydawane mu polecenia, nawet rzucił się na jednego ze strażników, uderzając go w pierś, a drugiego prosto w głowę. Nie uspokoił się i wtedy, kiedy założono mu kajdanki. Groził i znieważał. Ujawniono przy nim nóż oraz zawiniątko z białym proszkiem. Wezwana policja przewiozła go wraz z zabezpieczonymi przedmiotami na komisariat. Odpowie za wiele czynów, m.in. za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy.
Fot. strazmiejska.waw.pl
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie