
Kilka dni temu jedna z mieszkanek Bielan wzięła od swoich znajomych małego, czteromiesięcznego kociaka. Miała się nim zająć. Zwierzak podobał się nowej właścicielce dopóki jej nie podrapał i nie ugryzł. Wtedy ta postanowiła nauczyć go rozumu i zaczęła bić. Na tym jednak się nie skończyła "tresura" malucha.
Kiedy wezwani na interwencję do mieszkania przy Kwitnącej strażnicy miejscy zapytali 62-letnią kobietę o czworonoga, ta lekceważąco odpowiedziała: "O tam, w umywalce leży. Wodę na niego puściłam. Chyba nie żyje" i wskazała wejście do łazienki. Jak tłumaczą funkcjonariusze, od kobiety wyraźnie czuć było alkohol.
Kotek był w bardzo złym stanie, przemarznięty, mokry cichutko jęczał. Strażniczka z Ekopatrolu owinęła go ręcznikiem i próbowała ogrzać chuchając na małe, przerażone zwierzątko.
Wezwano patrol policji i drugą załogę Ekopatrolu, który przewiózł kotka do lecznicy weterynaryjnej. Sprawą zajęła się policja.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie