
Jedyną szansą, jak do tej pory, na odzyskanie powietrza, którym da się oddychać, na Radiowie była budowa wysypiska śmieci w Zielonce pod Warszawą.
Tymczasem Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki, uchylił pozwolenie na budowę tego właśnie wysypiska śmieci.
Wojewoda uznał za wadliwą decyzję o warunkach środowiskowych oraz stwierdził niezgodność wydanego przez starostę wołomińskiego pozwolenia z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.
Nadleśnictwo Drewnica zaskarżyło decyzję starosty wołomińskiego, ponieważ w projekcie inwestycji zabrakło m.in. budowy oczyszczalni ścieków.
Mieszkańcy Zielonki też protestują.
MPO twierdzi, że wysypisko w Zielonce nie będzie uciążliwe dla okolicznych mieszkańców, ale w przypadku Radiowa, twierdzi podobnie, więc nie jest dla zielonkowiczan żadnym autorytetem.
Czy naprawdę, w okolicach Warszawy nie ma żadnego miejsca na tyle odosobnionego, by można byłoby, bez szkody dla okolicznej ludności wybudować tam wysypisko?
Jeśli miasto, jakiekolwiek, nie ma miejsca, gdzie może, bez szkody dla mieszkańców składować odpady, to należy przenieść je chyba w inne miejsce?
Co można zrobić, jeżeli rządzący naszym miastem nie mają pomysłu na wysypisko śmieci?
Jak długo ta absurdalna sytuacja będzie jeszcze trwać?
W moim zawodzie mówią jak Herbert – śmiecie płyną z prądem. I jest to ten sam prąd, który powinien zabrać po drodze bezużytecznych warszawskich włodarzy.
Grabarz
Fot. Paweł Małaczewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie